środa, 25 kwietnia 2012

Własne zdanie...

… nauczyłam się wyrażać dopiero niedawno. Gdy byłam młodsza, wszyscy określali mnie jako tą nieśmiałą, szarą myszkę. Nie rzucałam się w oczy, na lekcji siedziałam cicho, odzywając się tylko w razie konieczności, rzadkością nawet było spotkać mnie na dworze z przyjaciółmi, choć plac zabaw był o dwa kroki od domu. Jak więc miałam wykształcić sobie umiejętność wyrażania własnego zdania? Nijak. I prawdę mówiąc trwało by to nadal, gdybym około rok temu nie nauczyła się obserwować otoczenia i wysuwać wnioski : że jestem inna i ta ,inność’’ nie jest tą dobrą ,,innością’’. I rozpoczęłam swoją ,,przemianę’’(?). Co dziwne, nie trwało to długo, bo zaledwie pięć-sześć miesięcy.  Ale teraz jestem – z lekka dziwna, mająca swoje poglądy, idee, swoje obsesje – i jestem z siebie dumna. Może i nadal jestem ,,inna’’ i ,,nienormalna’’, ale… nie przeszkadza mi to. Wręcz przeciwnie – bo to dobra inność.
A normalność jest nuda, choć oczywiście ktoś może się ze mną nie zgodzić. Przecież każdy ma swoje własne zdanie, prawda? :)